Co mi dał szamanizm?

W ostatnich tygodniach obserwuję rosnącą nagonkę na szamanów, praktyki ziołolecznicze, naturoterapie i inne alternatywne metody uzdrawiania.

Choć te tradycje mają swoje korzenie w starożytnych kulturach, często są traktowane z nieufnością lub wręcz wrogością przez mainstreamową medycynę i media.

W obliczu tego zjawiska, chciałabym podzielić się moimi osobistymi doświadczeniami z szamanizmem i tym, jak te praktyki wpłynęły na moje życie.

Moje badania nad szamanizmem rozpoczęły się w 2010 roku kiedy przygotowywałam się na podróż na Syberię. Wówczas nie wiedziałam, że stanie się to moją ścieżką życiową, a nawet pracą na co dzień. Ale ponieważ odkąd pamiętam nurtowały mnie pytania „Kim jestem ? Skąd pochodzę i dokąd zmierzam?” Badałam różnego rodzaju religie, mitologie, wierzenia, by dojść do Źródła, by odnaleźć esencję, core. Wówczas wiele podróżowałam po świecie i przyglądałam się wielu kulturom, także buddyjskiej, hinduskiej czy islamskiej. Ale to właśnie szamanizm najbardziej mnie zafascynował. Czym? Przede wszystkim swoją koncepcją połączenia człowieka z całym istnieniem i bezpośrednim kontaktem ze Stwórcą i światem duchowym. W tym duchowym systemie nie jesteśmy odrębni ani wyżsi od innych form życia – jesteśmy częścią tego samego cyklu, połączeni z naturą, żywiołami, roślinami, zwierzętami i ludźmi. To poczucie współistnienia z całym światem jest fundamentem praktyk szamańskich. Czujemy, że jesteśmy równi innym stworzeniom, a szacunek do wszystkiego, co nas otacza, wynika z głębokiego zrozumienia, że każda cząstka życia ma swoją boską wartość i jest częścią Wielkiego Ducha. Każdy minerał, roślina, zwierzę czy żywioł pełni swoją rolę w wielkim kręgu życia.

To poczucie współistnienia, równowagi i szacunku dla natury stanowi niezwykle silny fundament dla tych, którzy podchodzą do świata w sposób duchowy w wielu mistycznych czy ezoterycznych praktykach.
Dzięki temu połączeniu człowiek może odczuwać pełnię, harmonię i głębsze zrozumienie siebie oraz swojego miejsca na świecie. To podejście prowadzi do większej odpowiedzialności za naszą planetę oraz za wszystkie formy życia, które z nią współistnieją – zarówno w świecie widzialnym, jak i niewidzialnym. Szacunkiem obdarza się także istoty bezcielesne – duchy przyrody, istoty duchowe czy naszych przodków.
Ceremonie przejścia i rytuały, które kultywują cykle natury oraz momenty inicjujące w życiu człowieka, mają ogromne znaczenie w wielu tradycjach szamańskich, nadając rytm ludzkiemu życiu.
W szamanizmie uznaje się pełny cykl – narodziny, dojrzewanie, śmierć i odrodzenie. Nie wyklucza się śmierci, ani nie zamienia się jej w tabu, osnutym milczeniem. Śmierć i odrodzenie są naturalnym procesem oraz integralną częścią całego Koła Życia.
Nasza obecna kultura kultywuje jedynie młodość, reprodukcję, rozwój, nieustanny zysk. Obserwując naturę, widzimy, że jest to nienaturalne, że jest miejsce zarówno na reprodukcję, jak i na obumieranie, śmierć i przemianę, jaką jest odradzanie. Jest też miejsce na bezruch, ciszę, odpoczynek, by po nim mogło nastąpić odrodzenie.
Odrodzenie bywa także tematem, który rozważamy głównie w kontekście religijnym. Boimy się śmierci, ponieważ kwestionujemy życie po śmierci. Musimy w nie uwierzyć. W szamanizmie nie ma wiary… jest wiedza. Ja wiem, że jest życie po śmierci. Doświadczyłam tego w swoim życiu, a bliskie spotkania ze śmiercią oraz praktyka psychopompus (przeprowadzania dusz zmarłych) uzupełniły moje doświadczenie.
Mając pełny obraz cyklu, zmniejszam pierwotny lęk przed śmiercią.
Oczywiście, są także inne ceremonie, które są równie wartościowe, jak te, które odbywają się w czasie zmian przyrody ( przesilenia, równonocy; nowi i pełni) czy życiowych jak narodziny i urodziny, dojrzewanie, zaślubiny, pogrzeb. Te rytuały pomagają ludziom zrozumieć i zaakceptować naturalne procesy życia, nadając im swoistą ważność i magię.
Takie rytuały stają się przestrzenią, w której uczestnicy mogą odnaleźć głębszy sens, zharmonizować się z cyklami życia i przejść przez zmiany w pełni świadomie i z szacunkiem do samego siebie.
Kolejnym elementem jest wspólnota. Wszystkie ceremonie odbywają się w grupie ludzi współtowarzyszących sobie nawzajem. Obecność innych osób w momentach przejścia, daje poczucie przynależności i wzmacnia więzi z ludźmi, z naturą i z boskością, wprowadzając wspólne doświadczenie transcendencji.
Poczucie bycia razem i dokonywania ważnych rzeczy, celebracji świata przyrody czy honorowania przejść pór roku często pozwala na grupowe doświadczenie mistycznych momentów, cudownych uzdrowień, głębokich uczuć, pokazując magię naszej rzeczywistości.
Takie doświadczenia w wielu tradycjach szamańskich są postrzegane jako kluczowe dla zrozumienia siebie, swojego celu i relacji z wszechświatem. Praktyki te pozwalają na odkrycie głębszych, często transcendentalnych aspektów rzeczywistości, które wykraczają poza codzienne postrzeganie świata.
Szamanizm nauczył mnie szacunku do życia w każdym jego przejawie, nauczył mnie komunikacji z duchową częścią naszej rzeczywistości a także z istotami świata dolnego i górnego. Dzięki temu czuje, że mam prowadzenie, ochronę, natchnienie, czuję że nie jestem sama, że świat się mną opiekuje i daje mi wszystkiego czego potrzebuję by móc żyć w zgodzie z własną naturą.
Nauczyłam się wdzięczności – za to, kim jestem, co mam i czego doświadczam. Szamanizm pokazał mi, jak odnajdywać odpowiedzi na dylematy, rozwiązywać problemy i radzić sobie z cierpieniem. Dzięki niemu pogłębiłam wiedzę o sobie samej oraz o utrzymaniu równowagi między duszą, umysłem, sercem i ciałem. Praktyka z bębnem otworzyła mnie na uzdrawiającą moc dźwięku i wibracji. Nauczyłam się korzystać z wizualizacji i pracy w duchowych wymiarach, co pozwoliło mi uzdrowić traumy oraz trudne doświadczenia z dzieciństwa i okresu dojrzewania. Nawiązałam także kontakt z rodem, przodkami i zasobami i wsparciem jakie płynie z tego połączenia.
Zrozumiałam, jak ważne jest życie w harmonii z cyklem natury – podążanie za jej rytmem, by nie forsować się jesienią czy zimą, czekać na sprzyjające wiatry, odpuszczać, być cierpliwą, prosić o pomoc, odpoczywać.
Najcenniejszą lekcją, jaką wyniosłam z tej ścieżki, jest umiejętność wspierania i pomagania innym. Przez kilkanaście lat prowadziłam setki warsztatów, ceremonii, szałasów potów i sesji indywidualnych. Szamanizm – w przeciwieństwie do malarstwa – połączył mnie z wieloma ludźmi z różnych środowisk. Nauczył mnie pokory i tolerancji.
Nie sposób wymienić całego dobra, jakie szamanizm wniósł w moje życie. Dzięki niemu miałam okazję spotkać niezwykłych nauczycieli i czerpać z ich mądrości. Oczywiście, nie każdy ma dobre intencje, nie każdy potrafi uzdrowić czy pomóc. Jednak wierzę, że każda osoba, która pojawia się na naszej drodze, ma swój cel – nawet jeśli przynosi trudne doświadczenia. To właśnie w momentach granicznych, bolesnych, pełnych cierpienia, często następują nasze największe wewnętrzne przełomy i transformacje. Strata robi miejsce na coś nowego, a rozczarowanie redefiniuje nasze potrzeby. To niezwykle ważne, aby doceniać także trudne lekcje i wyciągać z nich wnioski.

Obecna nagonka na szamańskie praktyki, pracę z energią, przestrzenią duchową, roślinami, ziołolecznictwem czy kryształami budzi we mnie niepokój. Jeśli doprowadzi do ograniczenia tych metod i pozostawienia wyłącznie jednej ścieżki – medycyny konwencjonalnej – pozbawimy ludzi wyboru oraz dostępu do holistycznego podejścia do zdrowia i dobrostanu.

Hipokrates, uznawany za ojca medycyny, patrzył na człowieka w sposób holistyczny – uznawał, że ciało, umysł i duch są ze sobą ściśle powiązane. Medycyna konwencjonalna i alternatywna mogą istnieć obok siebie, wzajemnie się uzupełniając, zamiast wykluczać. Świat, który nas otacza, jest różnorodny – Ziemia daje nam nieskończone możliwości rozwoju i uzdrawiania. Dlaczego więc mielibyśmy ograniczać je do jednej, jedynie słusznej drogi?

Nie jestem w stanie nastawić komuś złamanej kości, ale mogę pomóc uwolnić duchowy i emocjonalny bagaż, który powstał w wyniku urazu. Nigdy nie spotkałam się z sytuacją, w której zielarz, szaman, terapeuta odradzałby konsultację z lekarzem – wręcz przeciwnie, odpowiedzialne podejście zakłada współpracę różnych metod.

Obawiam się, że medialna nagonka na alternatywne terapie jest zjawiskiem niebezpiecznym i mam nadzieję, że nie doprowadzi do decyzji politycznych, które odbiorą ludziom dostęp do naturalnych metod uzdrawiania. Zdrowie to nie tylko ciało, ale także umysł, dusza i emocje. Każdy powinien mieć prawo do wyboru drogi, która najbardziej mu służy.